środa, 9 marca 2011

Długa nieobecność....

Długo nie dane mi było prowadzić bloga. Cóż... złośliwość rzeczy martwych czyli po prostu awaria komputera.
A tyle się wydarzyło.
Zakontraktowanie do końca lutego nowej jedenastki zawodników.
Wprawdzie wśród nich jest dwóch bramkarzy ale pewnie jeden z nich z powodzeniem radziłby sobie w polu ;)

Inauguracyjny mecz na stadionie Cracovii i od razu wielkie emocje. 3-3 z Legią nie jest złym wynikiem, choć szkoda trzykrotnie obejmowanego prowadzenia. Ponowny debiut w Pasach Piotra Gizy również warty jest odnotowania.
Powrót Piotrka Gizy też warty jest odnotowania...

Mecz ze Śląskiem to znowuż one-man-show czyli popis Wojtka Kaczmarka. Jeśli przed rundą ktokolwiek miał wątpliwości czy ten bramkarz wzmocni Cracovię, w piątkowy wieczór mógł się o tym naocznie przekonać.
To dzięki jego wysokiej klasy interwencjom, ale i szczęściu, Cracovia powiększa swój dorobek o kolejny punkt.

Pytaniem jakie wielu kibiców Cracovii stawia sobie przed niedzielny meczem z Lechem brzmi:
"Gdzie jest napastnik"? Sprowadzony Pawol Masaryk zapewne musi dojść do optymalnej formy, by jednym meczem nie "spalić się" psychicznie, ale Cracovia potrzebuje strzelanych bramek.

Oby skuteczność w niedzielę była znów taka, jak w meczu z Legią.

Jeśli zaś - tak na koniec, ktoś krytykuje postawę Cracovii w meczy ze Śląskiem, to polecam obejrzeć mecz dwóch wyrównanych drużyn Arsenalu i Barcelony w LM. Przez 90 minut Arsenal nie oddał celnego strzału na bramkę "Dumy Katalonii". Jak widać niemoc strzelecka dopada nawet największe drużyny i oby w przypadku Cracovii trwała ona tylko jeden zremisowany już mecz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz