poniedziałek, 14 marca 2011

Ke sera sera, Cracovia trzy punkty ma, Cracovia mistrzostwo ma, ke sera sera...

Tak piękniej niedzieli kibice Cracovii nie przeżyli już bardzo dawno. I to nie tylko ze względu na pogodę, która w końcu pozwoliła rozegrać kolejkę rundy wiosennej a nie zimowej, ale i na sportowe wyniki drużyny w biało czerwonych Pasach. 

Początek meczu z poznańskim Lechem, prezentacja jedenastki "Kolejorza" i spora część kibiców zaczęła się zastanawiać, czy jest w ogóle możliwe, by Cracovia zdobyła komplet punktów. 
Po pierwszym kwadransie większość miała nadzieję, na "zwycięski remis" bo dominacja Lecha była bezdyskusyjna. Z minuty na minutę okazywało się jednak, że Cracovia ten mecz chce wygrać, a słowne zapowiedzi trenera Szatałowa czy Arkadiusza Radomskiego to nie tylko czcze przechwałki.  Gol po rykoszecie Mateusza Klicha, z asystą Bartka Dudzica dodał tylko meczowi rumieńców. Walczono do ostatniego gwizdka i jak to się często określa "do upadłego". Lech miał swoje szanse by wyrównać, ale Rudnevs wyjątkowo nie miał dnia, a i w bramce Cracovii fantastycznie bronił Wojciech Kaczmarek. 1-0 i trzy punkty zostają w Krakowie.

W drugim meczu emocji było już dużo mniej, bo przewaga Comarch Cracovii w meczach play-off nie podlegała dyskusji. Bilet można było nabyć przed meczem w cenie 30 PLN - jeśli było się z Tychów - i w cenie powiększonej o opłatę manipulacyjną dla kibiców z reszty kraju. 

Sam mecz był praktycznie bez historii - po pierwszej tercji było już 2-0 a GKS Tychy grał bez wiary w końcowy sukces. Głośny doping przez cały mecz i podziękowania dla tyszan po meczu, oraz głośny okrzyk "Mistrz, Mistrz Cracovia" na długo pozostanie w uszach widzów. 

Tak duży zastrzyk pozytywnych emocji był potrzebny kibicom Cracovii która już w najbliższy weekend zmierzy się z Koroną Kielce w walce o kolejne ligowe punkty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz